Był o krok od medalu. Pozbawiła go złośliwość rzeczy martwych. Mimo wszystko Kacper Woryna może zaliczyć cykl Tauron SEC 2019 do bardzo udanych i był najjaśniejszą postacią wśród Biało-Czerwonych. Kolejna szansa na miejsce na podium już za rok! Prześledźmy jego drogę z minionego sezonu.
13 lipca w Guestrow Polak nie był zaliczany do faworytów. Eksperci od speedwaya wyżej oceniali akcje m.in. Jarosława Hampela i Bartosza Smektały.
Jak ocenić niemiecką odsłonę zmagań w wykonaniu Kacpra Woryny? Najlepiej chyba odda ją słowo – nierówny. Niezłe wyścigi przeplatał zupełnie nieudanymi. Ostatecznie skończyło się na jednym indywidualnym triumfie i ośmioma punktami. Pierwsze koty za płoty!
Przenieśliśmy się do Torunia i powrót do kraju zdecydowanie posłużył rekinowi z ROW-u Rybnik. Publiczność zgromadozna na Motoarenie mogła oklaskiwać Biało-Czerwonego, który stanął na najniższym stopniu podium. Trzeba tu od razu przyznać, że Woryna zaliczył znakomity początek i koniec zawodów. Wygrał na otwarcie fazy zasadniczej i biegu numer siedemnaście. W barażu zdołał pokonać w walce o drugie miejsce Jarosława Hampela i dzięki temu zyskał przepustkę do ostatniej gonitwy dnia.
Tam wielu emocji nie było, ale dla Woryny istotne było, że za plecami przyjechał Nicki Pedersen. Z drugim w karierze podium w historii SEC udał się do Vojens.
W odległej Danii nie zaczęło się po myśli Polaka. Bezbarwny wyścig numer cztery i ostatnia lokata bynajmniej nie załamały naszego reprezentanta. Dwa kolejne biegi to znakomite starty i spokojne trójki. Końcówka fazy zasadniczej nie była już tak atomowa, ale wystarczyło do biegu barażowego.
Powtórka z Torunia? Czemu nie! Tylko z jeszcze lepszym skutkiem. Najpierw Woryna musiał uznać wyższość jedynie Michaela Jepsena Jensena, a w finale wywalczył sobie drugą lokatę. Lepszy był tylko późniejszy mistrz Europy – Mikkel Michelsen.
Został już tylko Chorzów. Stadion Śląski, na którym z dziką kartą stawał na podium w sezonie 2018 miał go ponieść po medal. Wszystko szło po myśli wychowanka ROW-u Rybnik. Awansował do wielkiego w finału w dobrym stylu, ale tam... przyjechał ostatni. Druga lokata Leona Madsena oznaczała jedno – wyścig dodatkowy o brązowy medal.
Woryna wyskoczył lepiej spod taśmy, ale pod koniec trzeciego okrążenia... zdefektował mu motocykl. Trudno o gorszy finisz świetnego sezonu. Pozostało spore rozczarowanie, ale i nadzieje na lepsze rezultaty w kolejnych latach. Bijemy brawo i czekamy na więcej!