Ostatnia runda tegorocznego cyklu Speedway European Championships odbędzie się w Ostrowie Wielkopolskim. Organizatorzy w minionych sezonach organizowali wiele imprez, które zgromadziły na trybunach mnóstwo fanów. Czy tym razem będzie podobnie? O to zapytaliśmy prezesa klubu, Mirosława Wodniczaka.
Panie Prezesie, kiedy po raz pierwszy pomyślał Pan o tym, aby zorganizować w Ostrowie Wielkopolskim turniej cyklu Speedway European Championships?
- Pomysł urodził się już w zeszłym roku w Togliatti podczas jednej z rund SEC, kiedy byłem tam na miejscu z Adamem Krużyńskim (szef firmy Nice - dop. red.), porozmawialiśmy wstępnie z chłopakami z One Sport i ostatecznie dogadaliśmy się nieco później, z czego jestem bardzo zadowolony.
Czy negocjacje w sprawie przyznania rundy trwały długo?
- Moim zdaniem nie trwały długo. Sami chłopacy zauważyli, że Ostrów to bardzo ciekawe miejsce dla żużla. W naszym mieście odbywało się wcześniej kilka fajnych imprez, które zgromadziły dużo osób na trybunach. Skoro na meczu towarzyskim na widowni zasiadło ponad 11 tysięcy kibiców, to mówi to samo za siebie.
Co trzeba będzie zmienić na stadionie, aby był on w pełni przystosowany do rundy SEC?
- Wydaje mi się, że już tylko drobne szczegóły zostały do dogrania. Byli u nas na wizytacji szefowie One Sport, Karol Lejman i Jan Konikiewicz, widzieli obiekt i nie mieli zastrzeżeń. Wymogi dotyczące światła spełniamy, będzie nowa nawierzchnia, wymienimy w jednym miejscu bandę. A tak to, można powiedzieć, że stadion jest gotowy na przyjęcie SEC.
W 2014 roku śledził Pan na żywo finałową rundę mistrzostw Europy w Częstochowie. Jakie wnioski nasunęły się Panu po tamtym widowisku?
- Przede wszystkim chciałbym, aby w Ostrowie na torze była podobna walka jak w Częstochowie. Znakomite widowisko stworzyli wówczas Emil Sajfutdinow i Grigorij Łaguta, którzy jeździli niemal po płocie! To było naprawdę świetne ściganie i życzyłbym tego sobie i kibicom, żeby 19 września także było tyle emocji.
Ma Pan już w głowie pomysł, co zrobić, aby przyciągnąć na stadion jak najwięcej kibiców?
- W tej chwili mamy już tyle zapytań o to, kiedy rozpoczynamy sprzedaż biletów, że nie boję się o frekwencję. Oczywiście nie usiądziemy na laurach i nie będziemy biernie czekali. Zrobiliśmy do tej pory trochę akcji marketingowych, po których stadion pękał w szwach. Tak było w meczu towarzyskim Polska - Australia, gdzie szczerze mówiąc robiliśmy taki delikatny marketing, a stadion pękał w szwach. Chciałbym, aby powtórzył się scenariusz z finału mistrzostw świata juniorów, kiedy to w Ostrowie pojawiło się 14 tysięcy kibiców. Dlatego myślę, że tak prestiżowy turniej również przyciągnie na obiekt mnóstwo fanów nie tylko z Polski.
Porozmawiajmy chwilę o rozgrywkach ligowych. Przed nadchodzącym sezonem zatrudnił Pan w klubie najlepszego polskiego trenera, Marka Cieślaka. Zamierza Pan już teraz awansować do ekstraligi?
- To jest tylko sport, dlatego ciężko mówić, kto awansuje do najwyższej klasy rozgrywkowej. Na pewno mamy jednego z najlepszych trenerów i będziemy chcieli osiągnąć jak najlepszy wynik. Poza tym kilka zespołów w I lidze jest bardzo mocnych, proszę zwrócić uwagę na skład Lokomotivu Daugavpils czy ROW Rybnik. Nie odbieram również ambicji drużynie z Gniezna, które może mocno namieszać w rozgrywkach ligowych. Wydaje mi się, że te drużyny będą bardzo silne i to właśnie między czterema drużynami rozstrzygnie się, kto awansuje w 2016 roku do ekstraligi.
Wiemy również, że zmiany nie ominęły tez nawierzchni ostrowskiego toru...
- Dokładnie, dowieźliśmy 300 ton sjenitu, a wszystko dlatego, że powoli zaczęły wychodzić kamienie na wierzch. Trener zasugerował nam, że wychodzi zbyt dużo glinki i wypadałoby już zmienić nieco tor, aby można było go lepiej przygotowywać. Jeżdżąc w lato o godzinie 14.00, czyli praktycznie w największym upale było bardzo ciężko cokolwiek zrobić z tą nawierzchnią. Wierzymy, że dosypanie sjenitu pozwoli na łatwiejszą pracę toromistrzowi.
Do zespołu trafił Rune Holta. Myśli Pan, że "Ryśka" stać jeszcze na jazdę na wysokim poziomie?
- Wydaje mi się, że tak. Dla niego jest to teraz krok w tył, ale czasami taki krok jest potrzebny, żeby zrobić kolejne do przodu. To jest podobnie jak z nami, kiedy w 2013 roku spadaliśmy do drugiej ligi, by teraz awansować i odbudować się. Myślę, że on to traktuje podobnie, a pamiętajmy, że teraz ponownie wchodzą do użytku tłumiki przelotowe, dlatego jestem pewny, że jeszcze nie raz zobaczymy "Ryśka" robiącego dobry wynik i wydaje mi się, że to może być najlepszy zawodnik pierwszej ligi.
Jest Pan zadowolony z przeprowadzonych transferów, czy chciałby Pan jeszcze kogoś mieć w zespole?
- My zatrudniając trenera Cieślaka, zaufaliśmy mu. Także w kwestii transferów. To trener kompletował sobie zespół. Przedstawił nam nazwiska, które chętnie widziałby w naszym zespole i na koniec udało nam się większość z tych planów zrealizować. Myślę, że mamy ciekawą drużynę, która skutecznie powalczy w pierwszej lidze.
Finałowa runda SEC to wielkie wyzwanie, a czy już teraz myśli Pan o zaproszeniu do Ostrowa Speedway Best Pairs Cup, który także organizowany jest przez One Sport?
- Myślę, że najpierw sprawdźmy się z chłopakami z One Sport w tej imprezie, jaka czeka nas 19 września 2015 roku, czyli podczas finału Speedway European Championships, a następnie dopiero usiądziemy do rozmów i przedyskutujemy, co będziemy robić dalej.
Czego może Pan życzyć kibicom w tym nadchodzącym 2015 roku?
- Przede wszystkim dużo wrażeń na stadionach. Nie tylko tych ligowych, ale na wszystkich. Zachęcam przy okazji do odwiedzania stadionów w trakcie imprez organizowanych przez One Sport i wierzę, że spotkamy się wszyscy w Ostrowie. Szczęśliwego Nowego Roku!