Martin, pierwsze zawody w Toruniu były dla Ciebie zupełnie nieudane. Jaka była tego przyczyna?
- Oh, zdecydowanie to nie były dla mnie udane zawody. Nie mogłem znaleźć odpowiedniej prędkości na trasie. Moje Jawy nie dawały mi niestety tego, czego potrzeba, aby dobrze pojechać na MotoArenie.
Przyznasz, że po takim początku, ciężko będzie Ci powalczyć choćby o utrzymanie się w cyklu?
- Wyznaję zasadę „nigdy nie mów nigdy”, dlatego wszystko jest jeszcze możliwe.
Tuż po pierwszej rundzie SEC wydałeś specjalne oświadczenie na temat silników. Przybliżysz sprawę kibicom, którzy nie mieli okazji zapoznać się z nim?
- Mamy w żużlu od pięciu lub dziesięciu lat jeden silnik produkowany we Włoszech. Od prawie dwóch lat, Jawa, jedna z najstarszych firm dostała nowego właściciela i wspólnie z moim tunerem od silników, Tornado Racing podpisaliśmy na początku roku umowę o współpracy, coś takiego jak rozwijający się kontrakt na usługi. Pracujemy ciężko, aby silniki Javy były na tym samym poziomie co silniki GM. Moc jest bardzo dobra na długich torach, jednak na tych technicznych, takich jak Toruń zostajemy niestety z tyłu. Musimy ciężko pracować nad pozostałymi sprawa. Naprawdę ciężko w żużlu rozwijać nowe produkty, typu silniki etc.
Kolejna runda SEC w Landshut, na bardzo dobrze znanym Ci torze. W zeszłym roku, w trakcie Speedway Best Pairs Cup pojechałeś tu rewelacyjnie…
- I jak najlepiej będę chciał wykorzystać doświadczenie, które zdobyłem w zeszłym roku. Uwielbiam jeździć na tym torze, przed własną publiką.
Czy w Landshut kibice mogą liczyć na tak dobre ściganie, jak miało to miejsce w Toruniu?
- Oczywiście, to bardzo dobry tor do ścigania. Myślę, że kibice będą zadowoleni.
Dziką kartę na turniej w Niemczech otrzymał Michael Haertel. Uważasz, że to dobry wybór?
- Tak, to był najlepszy możliwy wybór. On jest bardzo młodym, utalentowanym żużlowcem. Pokazał swoją prawdziwą pasję do tego sportu w zeszłorocznych zawodach Speedway Best Pairs Cup. Myślę, że może sprawić niejedną niespodziankę.
Czy dzięki takim nazwiskom jak Martin Smolinski czy Michael Haertel młodzi ludzie w Niemczech przychylniej spojrzą na żużel?
- Myślę, że tak. Mamy wielu bardzo dobre grupy juniorskie w Niemczech, które chcą za nami podążać, robić to samo co my. Osobiście posiadam niesamowity fanklub „Wisselsinga” z dużą liczbą młodych i starszych kibiców, którzy podróżują ze mną i wspomagają mnie na wielu obiektach. Zawsze tam są, gdy startujemy, słychać ich wsparcie, gdyż robią niesamowity hałas i szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie zawodów bez ich udziału.
Po ubiegłorocznych turniejach organizowanych w Niemczech widać było u kibiców głód oglądania najlepszych na świecie. Czy coś się zmieniło w postrzeganiu żużla od strony organizacyjnej od tamtego czasu?
- Tak, są drobne zmiany, zwłaszcza w Landshut. Mamy bardzo dobrych prezesów i pracowników w klubie którym chcę bardzo podziękować. Oni zawsze robią wszystko, by ulepszać żużel w Niemczech, chcą go rozwijać. Jesteśmy z pewnością na dobrej drodze. Niedługo będziemy mieć nowe oświetlenie na stadionie. 1000 Lux specjalnie dla telewizji, by można było w pełni korzystać z jakości HD.
W tym sezonie ponownie odpuściłeś starty w zagranicznych ligach i skupiłeś się jedynie na SEC, SBP oraz lidze niemieckiej. Nie brakuje Ci startów?
- Nie, nie brakuje mi startów. Osobiście jestem bardzo zadowolony z takiego obrotu spraw. Zawsze chodziłem własnymi ścieżkami, dlatego podobnie jest przy uprawianiu żużla.
Byłeś blisko podpisania kontraktu z Unią Tarnów, jednak w ostatniej chwili zrezygnowałeś z tego pomysłu. Co było tego powodem?
- Nie zrezygnowałem z tego pomysłu. Byłem bardzo zainteresowany podpisaniem kontraktu, jednak nie mam zamiaru sprzedawać swojej duszy. Mieliśmy z działaczami wiele długich rozmów dotyczących kontraktu, ale wszystko o czym dyskutowaliśmy nie dotyczyło kontraktu… Były tam pewne zapisy, na które po prostu nie mogłem się zgodzić. Mam zastrzeżone prawa do mojego numeru #84. Oddawanie ich w momencie podpisania kontraktu jest nie fair i po prostu nie chcę tego robić. Dodatkowo doszły jeszcze pewne problemy z moim starym kontraktem w Krośnie. Sposób, w jaki miało by być to załatwione niestety nie jest zgodne z europejskim systemem prawnym.
Na sam koniec, co możesz obiecać niemieckim kibicom, którzy zasiądą na trybunach stadionu w Landshut 11 lipca?
- Mogę obiecać, że zobaczą niezwykle szybkiego Martina Smolińskiego na stadionie „Diabłów”. Zatem, rozpocznijmy show!
Dziękuję za rozmowę!
- Dziękuję i pozdrawiam